W dniach 28 czerwca – 1 lipca 2011 miałem okazję odwiedzić piękne francuskie miasto Bordeaux, stolicę departamentu Gironde i światową stolicę wina. Oczarowany urokiem średniowiecznego miasta nie zapomniałem o swej głównej pasji jaką są noże regionalne i zawczasu wykonałem odpowiednią kwerendę w Internecie. Znalezione informacje zaprowadziły mnie do Coutellerie Castant, mieszczącej się przy 5 Bis rue Michel Montaigne, w samym centrum miasta, na skraju starówki.
Pozwalając sobie na małą dygresję – strasznie żałuję, iż w polskim języku nie ma zwięzłego odpowiednika dla miejsca (manufaktury, sklepu, czy warsztatu) zajmującego się wyrobem, sprzedażą i naprawą domowych narzędzi tnących, głownie noży i nożyczek. Mają więc Hiszpanie swoje „cuchillerie”, Francuzi „coutellerie” a Włosi „coltellerie”. A my niestety tylko „Sklep firmowy” lub „warsztat” a w najlepszym razie „manufaktura”. A to jednak znaczenia bez tej głębi całości…
Ale do rzeczy.
Coutellerie mieści się w stylowej kamienicy na parterze, w samym środku krótkiej uliczki. Zajmuje przestronne (jak na tak drobny gabarytowo asortyment) pomieszczenie oraz warsztat na zapleczu. Moim rozmówcą był pan Guillaume Lory, który zajmuje się sprzedażą i naprawą noży i nożyczek. Zapytany o produkcję własną pan Guillaume zaprzeczył, wspomniał natomiast iż przed otwarciem Coutellerie Castant był szlifierzem – polernikiem w słynnej Forge de Laguiole, jednej z najlepszych i najbardziej cenionych manufaktur tradycyjnych noży w całej Francji.

Asortyment sklepu to oczywiście głownie noże, zarówno kieszonkowe jak i kuchenne. Wśród tych pierwszych dominowały noże tradycyjne i regionalne, w tym: wszelkiego rodzaju laguiole (także damastowe perełki), spory wybór nietypowych opineli, a także mniej znane noże jak nontron, aurillac, pradel, violon czy le tonneau. Ofertę kieszonkową uzupełniała pewna ilość produkcyjnych noży różnych firm, m.in. Spyderco czy Kershaw. Wśród noży kuchennych można było znaleźć egzemplarze przeróżnych wielkości i przeznaczenia, wykonywane głównie w manufakturach francuskich, w tym spora oferta kuchennych laguiole, a także sztućce, osełki, stalki itd.
Rzecz jasna wizyta nie miała mieć charakteru tylko towarzyskiego, postanowiłem oczywiście wrócić do Polski z jakimś ciekawym okazem francuskiego rękodzieła. Po długim zastanawianiu i obejrzeniu kilkunastu egzemplarzy, dzięki pomocy pana Guillaume dokonałem satysfakcjonującego wyboru. Nóż jest klasą sam w sobie, opiszę go kiedyś dokładniej przy okazji.
Gawędziłem z właścicielem jeszcze przez dłuższą chwilę, był to najlepszy przykład, że dla ludzi, których łączy wspólna pasja język nie jest żadną przeszkodą. Pożegnawszy się, ruszyłem na dalsze zwiedzanie miasta. Jeśli ktoś z Państwa będzie miał okazję gościć w Bordeaux, gorąco polecam odwiedzenie Coutellerie Castant.

Z francuskim pozdrowieniem,

Sybir

Galeria zdjęć – klik na zdjęcie

Galeria Coutellerie CastantGaleria Coutellerie Castant

NOTA: Artykuł ten ukazał się pierwotnie w zaprzyjaźnionym serwisie www.kozik.org.pl, jednakże jako że całością praw autorskich dysponuje nadal autor artykułu, nie omieszkał on tego wykorzystać, publikując ten tekst także tutaj.


Komentarze zostały wyłączone.